Maria Skłodowska - Curie “Niczego w życiu nie należy się bać, należy to tylko zrozumieć.”

Ignacy Paderewski “Droga do sukcesu pełna jest kobiet popychających swych mężów.”

Przykręcenie kurka, to ostrzeżenie

Redaktor admin on 12 Wrzesień, 2014 dostępny w Prasa. Możesz śledzić odpowiedzi do tego wpisu poprzez RSS 2.0. Nie ma możliwości pozostawienia odpowiedzi.

Wnp.pl

Adam Sofuł rozmawia z Adamem Szejnfeldem, posłem do Parlamentu Europejskiego.

Przykręcenie kurka, to ostrzeżenie.

Nie powinniśmy dramatyzować, na razie nie ma powodów do paniki – apeluje w rozmowie z wnp.pl europoseł PO i były wiceminister gospodarki Adam Szejnfeld. Przyznaje jednak, że gdyby Rosja zdecydowała się na ostry kurs i zakręcenie kurków na dłużej, państwa naszego regionu miałyby w krótkiej perspektywie poważny problem. Większy jednak z czasem miałaby Rosja.

- Między przykręceniem a zakręceniem kurków jest istotna różnica, podobnie jak przy ich przykręceniem we wrześniu a przykręceniem na przykład w styczniu – mówi Adam Szejnfeld. Jego zdaniem obecne zmniejszenie dostaw wskazuje na wysyłanie ostrzeżenia ze strony Rosji. To forma groźby, dodaje. Jest pytanie, czy chodzi o nas, jako o Polskę, czy też Rosjanie przygotowują sobie gruntu negocjacyjny w układzie trójstronnym: Unia Europejka – Rosja – Ukraina. Wszak rozmowy tych trzech stron w sprawie dostaw gazu odbędą się już 20 września.

To także pewna forma demonstracja jej siły. – Wydaje się, że strona rosyjska chce pokazać, jakie możliwości rozważa i jaki może podjąć działania w ramach swoich retorsji na sankcje – twierdzi europoseł PO. Jego zdaniem dopóki mamy do czynienia z takimi czasowymi zaburzeniami dostaw, nie ma powodów do niepokoju w Polsce. – Mamy pełne magazyny gazu, których pojemność dodatkowo powiększyliśmy w tej i poprzedniej kadencji naszego rządu. Mamy też możliwość odbierania gazu z innych kierunków, chociaż niekoniecznie z innego źródła, bo nawet gaz odbierany z Niemiec będzie rosyjski.

- Mam nadzieję, że nie jest to planowe działanie polityczne, którego celem miałoby być wstrzymanie dostaw na dłuższy okres – dodaje polityk. Przyznaje jednak, że gdyby tak się stało, dla Polski i kilku innych krajów sytuacja byłaby groźna, zwłaszcza, jeśli działania Rosji powtórzyły się w środku zimy. Taki scenariusz jest jednak jego zdaniem mało prawdopodobny. – Rosja oprócz sankcji Unii Europejskiej musiałaby się liczyć dodatkowo z retorsjami państw europejskich. W dłuższej perspektywie Rosja by na takiej polityce bardzo straciła. Konsekwencje byłyby bardzo dotkliwe – stwierdził Adam Szejnfeld. Jakie? – Niemal na pewno zostałyby podjęte działania w sferze prawnej. Za złamanie umów o dostawy gazu Rosja zostałaby obciążona krami umownym i ceną odszkodowań. Takie zachowanie mogłoby doprowadzić nie tylko do sporu w arbitrażu, ale pozwoliło rozszerzyć działania UE przeciw Rosji na przykład w Światowej Organizacji Handlu (WTO). Myślę, że Rosji na tym nie zależy, bo stroną w sporze byłaby wówczas nie tylko Europa, ale cała WTO, która skupia ponad 160 państw świata – wyjaśnia europoseł. To zresztą jeszcze nic. W długim bowiem okresie czasu taka polityka Rosji mogłaby jeszcze bardziej zdecydować o zmianie polityki energetycznej państw Europy i szybszym odwracaniu się od rosyjskich źródeł energii, co byłoby dla tego kraju ekonomicznym zabójstwem.

Jego zdaniem, Rosji długotrwały konflikt z UE po prostu się nie opłaca. – Wpływy z eksportu surowców energetycznych to główne źródło finansowania rosyjskiego budżetu. Rosja nie może sobie pozwolić, by to źródło wyschło – twierdzi Adam Szejnfeld. Dodaje, że już obecne zaburzenia w dostawach mogą okazać się w ostatecznym rozrachunku niekorzystne dla Rosji. Pomagają też nam – Potrzebujemy coraz silniejszych argumentów w dyskusji z krajami Europy Zachodniej na temat bezpieczeństwa energetycznego i budowania Unii energetycznej wspólnoty, a może i szerzej całej Europy. Gdyby okazało się, że działania Rosji są celowym działaniem politycznym, a nie podyktowane są problemami technicznymi, to mielibyśmy dodatkowy argument na rzecz naszych postulatów – powiedział nam Adam Szejnfeld.

Sytuacja niepewności w dostawach gazu może więc działać na korzyść polskich argumentów. – Jeżeli Europa ma się cieszyć bezpieczeństwem energetycznym to widać, że proponowana przez nas unia energetyczna jest absolutnie niezbędna. A skoro tak, to może pora przestać też myśleć w skali całej Europy o nowych gazociągach z Rosji jak na przykład South Stream. To szansa, by przestawić zwrotnicę z sytuacji w której Europa jest uzależniona od Rosji, na uzależnienie Rosji od Europy. Może wreszcie uda się na Starym Kontynencie skończyć z rynkiem producenta na rzecz rynku konsumenta – podsumowuje europoseł PO.

Brak możliwości dodania komentarza

Zaloguj się / Realizacja - Medianet (info@medianetinteractive.pl)