Sytuacja na polskiej wsi jest dramatyczna. Katastrofa, upadek, brak nadziei na przyszłość. Proces degradacji polskiego rolnictwa trwa od wielu lat, ale to co dzieje się obecnie woła o pomstę do nieba. Co najgorsze rząd nic nie robi, by ulżyć niedoli rolników, dlatego poziom frustracji społecznej na polskiej wsi sięgnął zenitu. Nie może dziwić więc, że rolnicy zdecydowali się w końcu wyjść na drogi! Jak żyć bowiem w takim kraju, jak żyć?!
Cóż, gdyby słuchać tylko wiecowych watażków, gdyby wsłuchiwać się jedynie w głos protestujących, gdyby nie wiedzieć, jak wygląda dzisiaj polska wieś, gdyby nie znać jak się obecnie mają gospodarstwa polskich rolników, gdyby nie patrzeć co jest w domach, garażach, chlewach, oborach i stodołach, gdyby nie znać danych, statystyk, sprawozdań, to…może można byłoby uwierzyć, że cały kraj poszedł do przodu, a tylko polska wieś i rolnictwo się cofnęły.
Wróćmy jednak na chwilę do protestów. Znamienne są rady, jakie rolnicy mogą znaleźć na swoich branżowych forach internetowych. Koledzy wprawieni w ulicznych protestach podpowiadają bowiem, w jaki sposób zorganizować pikiety i demonstracje. Najważniejsza zasada głosi – na blokadę nie przyjeżdżaj swoim najnowszym traktorem. Jest on bowiem wart tyle, co wysokiej klasy samochód, a nawet kilka samochodów. I co, jak wtedy będziesz mówić o swojej biedzie?! Nie należy też przywozić na blokady kombajnów i drogich maszyn, żeby nie błyszczały fabryczną nowością. Ważny jest bowiem odbiór społeczny! Jeszcze jakiś dociekliwy dziennikarzy zacznie się dopytywać, skąd zmarnowany robotą i obojętnością rządu polski rolnik wziął na to wszystko pieniądze… I co wtedy? Jak tu mówić do kamery, że te zakupy były możliwe dzięki pomocy polskiego rządu, dzięki dotacji rządowej agencji, dzięki wsparciu Urzędów Marszałkowskich, dzięki dopłatom z funduszy unijnych? A przecież ta bieda to wina właśnie złodziei z polskiego rządu i możnych z Unii Europejskiej! Garnitury trzeba więc schować do szaf, założyć kufajki, limuzyny i kombajny zamknąć w garażach, a na drogi wyjechać jedynie ciągnikami, jeśli się znajdą jeszcze jakieś stare, to super. Dopiero tak trzeba ruszyć na Warszawę!
Hym… Czy wśród organizatorów manifestacji, protestów i strajków naprawdę funkcjonuje przekonanie, że w Polsce ludzie nie widzą dobrych zmian na naszej wsi? Czy naprawdę jest wiara w to, że nikt nie zna skali pomocy dla rolników? Wszak wiemy przecież, że tylko w 2015 r. z unijnego budżet, który wynosi ponad 141 mld euro, aż ponad jedna trzecia, bo 56 mld euro (sic!) zostanie przeznaczonych właśnie na wsparcie rolnictwa. O takich pieniądzach na likwidację bezrobocia w miastach, na wsparcie nowoczesnego przemysłu, na pomoc dla małych i średnich firm, na naukę, badania i rozwój, czy innowacje, albo na kulturę inne grupy mogą tylko pomarzyć.
Cóż, ciągnik może i uda się schować, ale setek miliardów zł już nie. Warto więc przypomnieć, że w minionych latach, do 2014 roku, polscy rolnicy otrzymali bezpośrednio do swoich kieszeni ok. 21 mld euro. Na ten sam cel w nowej perspektywie finansowej, do roku 2020, zabezpieczono kolejnych prawie 24 mld euro. Gdyby to przeliczyć po obecnym kursie to dałoby kosmiczną kwotę ok.190 mld zł. Dodatkowo trzeba pamiętać, że rolnicy są jedyną grupą zawodową w Polsce, która otrzymuje wsparcie indywidulane i bezpośrednie, a więc do własnych kieszeni. Na taką pomoc nie mogą liczyć piekarze i mechanicy, lekarze i rzemieślnicy… Oczywiście nie mogą liczyć na takie wsparcie także usługodawcy i polscy sklepikarze, nawet ci, którzy biednie przędną w wiejskich warsztatach i sklepikach…
Te bezpośrednie jednak środki do rolniczej kieszeni, to nie jedyne pieniądze, które kierowane są na wsparcie rolnictwa i polskiej wsi. Oprócz bowiem pomocy bezpośredniej kierowane są również środki na różne gospodarskie i społeczne cele, choćby na wspieranie działalności rolniczej na obszarach o niekorzystnych warunkach gospodarowania. Z pomocy tej korzysta, co roku ponad 700 tys. gospodarstw rolnych. Polską wieś trzeba też odmładzać, stąd więc do wzięcia są renty strukturalne dla rolników, którzy zdecydują się przekazać gospodarstwa swoim młodszym następcom. A jak są renty dla starszych, to muszą być też i premie dla młodych rolników. Dlatego ci mogą dostać pomoc na zakup gospodarstwa, lub na powiększenie jego powierzchni, czy na zakup sprzętu rolniczego. Oczywiście wszyscy mogą liczyć na przykład na dopłaty do paliwa rolniczego, czy na rekompensaty w chwilach klęsk urodzaju albo też klęsk nieurodzaju… Oczywiście korzystają również wszyscy, bez względu na wiek, z darmowej służby zdrowia, choć w zdecydowanej większości nie płacą składek do FUZ. Nie płacą też, jak wszyscy inni obywatele, podatków dochodowych. Wysokość składek do KRUS natomiast diametralnie odbiega od wysokości składek, jakie inni muszą łożyć na ZUS.
Za preferencyjne kredyty i dotacje rolnicy kupili ostatnio m.in. 400 tys. nowych ciągników, maszyn i urządzeń rolniczych. Podobnie przy tym wsparciu rolnicy zrealizowali ponad 8 tys. dużych inwestycji budowlanych. Wsparcie dla grup producentów rolnych to kolejny temat… I tak można by mnożyć przykłady dodawania przeogromnych, jak na polskie warunki, środków na wsparcie polskich rolników i rozwój naszych wsi. W sumie uzbierało się tego prawie 400 mld zł, więcej więc niż wynosi całoroczny budżet państwa polskiego plus deficyt budżetowy oraz potrzeby pożyczkowe netto! Czy w tym kontekście można uznać za prawdziwe hasło – „W rolnictwie było źle, a teraz jest gorzej niż było!”
Rzeczywistość jest więc zupełnie inna. Podwyższenie opłacalności działalności rolniczej plus państwowe dotacje powodują wzrost zamożności rolników. Pokazują to dane o corocznym wzroście produkcji, corocznej zwyżce rolniczego eksportu oraz o rentowności działalności gospodarczej na wsi. Potwierdzają to również dane Głównego Urzędu Statystycznego. Średni bowiem na przykład miesięczny dochód rozporządzalny rolników wzrósł w rolnictwie w ostatnich latach najwięcej spośród wszystkich grup społecznych w Polsce. Mianowicie od 2004r. do roku 2013 r. przyrost ten wyniósł 2.500 złotych i dał kwotę 5.044 zł. W tym samym czasie dochód rozporządzalny przedsiębiorców wzrósł o pół tysiąca mniej, bo o 2.000 zł, pracowników najemnych zaś jedynie o 1.800 zł, emerytów natomiast o niecałe 1.000 zł. Kto jest więc głównym beneficjentem polskich przemian i pomocy świadczonej przez państwo? Czy przypadkiem nie ci, którzy krzyczą? – „Rolnicy, czas wyjść na drogi!”
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego