W ubiegłym tygodniu Komisarz Rady Europy Nils Muižnieks ogłosił raport na temat stanu przestrzegania standardów praw człowieka w Polsce. Blisko połowę zajmują uwagi dotyczące praw kobiet.
Ewa Siedlecka w artykule dla „Wyborczej” podsumowuje raport Muižnieksa pisząc, że “chwali Polskę za przystąpienie do konwencji o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet. Zauważa jednak, że kobiety ofiary przemocy mają problem z uzyskaniem pomocy, spotykają się z uprzedzeniami ze strony policji, prokuratorów i sędziów, a także personelu medycznego. Państwowe schroniska dla ofiar przemocy są niewystarczająco wyspecjalizowane, a pozarządowe – niedofinansowane”.
Komisarz skrytykował również utrudnienia w dostępie do antykoncepcji i do aborcji przewidzianej prawem, czego powodem jest możliwość powoływania się przez lekarzy i aptekarzy na klauzulę sumienia.
W reakcji na publikację raportu rząd wystosował odpowiedź, w której zarzuca mu stronniczość i nierzetelność. Nie przyjmuje stwierdzenia o wpływie tradycyjnych przekonań na temat ról związanych z płcią na kwestie równego traktowania kobiet. Rząd uważa również. że kobiety w Polsce mają dostęp do antykoncepcji, za którą uznaje m.in. okresową abstynencję seksualną (sic!).