Kilka dni temu, szukając informacji na zupełnie inny temat, kliknąłem na link prowadzący do krótkiej analizy tego, co miało czekać nas w 2016 roku. Już pierwsze zdanie tekstu, pochodzącego z grudnia zeszłego roku, wywołało uśmiech na mojej twarzy: „W nadchodzącym roku kilka z ważniejszych wydarzeń dla międzynarodowej opinii będzie miało miejsce w Polsce…”.
No cóż… autor tego zdania myślał może, że o Polsce będą mówić media w Europie i na świecie choćby przy okazji Światowych Dni Młodzieży w Krakowie, lub Szczytu NATO w Warszawie, albo w związku z przyznaniem Wrocławiowi tytułu Europejskiej Stolicy Kultury. Tymczasem w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy nasz kraj trafiał na pierwsze strony gazet z zaskakującą regularnością i to niestety z zupełnie innych powodów! Tekstom o Polsce najczęściej towarzyszyły zdjęcia tysięcy i dziesiątek tysięcy protestujących ludzi, których połączył jeden cel – wyrażenie głębokiego sprzeciwu wobec kolejnych działań podejmowanych przez nowy rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Na demonstracjach, nie tylko w Warszawie i największych miastach Polski, ale także w mniejszych miejscowościach, a nawet poza granicami naszego kraju, wybrzmiewało głośne „NIE!” dla demontażu Trybunału Konstytucyjnego, bezwzględne „NIE!” dla barbarzyńskiego ograniczanie prawa kobiet do aborcji, jednoznaczne „NIE!” dla ograniczania naszego prawa do zgromadzeń i demonstracji, kategoryczne „NIE!” dla naruszania zasad swobodnego działania organizacji pozarządowych, i w końcu donośne „NIE!” dla wyrzucenia mediów z polskiego Parlamentu.
Ludzie w sposób jednoznaczny okazywali na ulicach i placach brak swojej zgody na zmiany niszczące dorobek ostatniego ćwierćwiecza własnej ojczyzny. Było mało istotne, czy na manifestacjach, demonstracjach, marszach i pikietach obywatele byli z logo KOD-u, czy też pod szyldem Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, albo SLD, lub innej partii politycznej, albo po prostu z hashtagiem, na przykład #CzarnyProtest, wymalowanym na pospiesznie przygotowanym transparencie. Najważniejsze, że wspólnie i publicznie pokazywali swoją siłę. Kobiety na przykład swoją determinacją i niezłomnością zmusiły PiS do wycofania się z najbardziej dla nich radykalnych pomysłów!
Dotychczasowe „bitwy” nie zakończyły jednak „wojny” o wolną, demokratyczną Polskę. Gorzej, ostatnie dni w polskim Sejmie przed Świętami Bożego Narodzenia oraz to, co dzieje się teraz i to, co może stać się po Nowym Roku, nie nastraja optymistycznie. Rząd PiS nie chce bowiem cofnąć się ze swojej szkodliwej dla Polski drogi nawet o milimetr. Dowodzą tego także ostatnie słowa przywódcy Prawa i Sprawiedliwości, na przykład:
O podważaniu demokracji i praworządności w Polsce przez UE:
- “To absolutna komedia, ponieważ w Polsce nie dzieje się nic, co naruszałoby prawo”.
O polskiej gospodarce:
- “Byłbym skłonny zdecydować się na jakieś spowolnienie wzrostu ekonomicznego, jeżeli byłoby ono ceną przeforsowania mojej wizji Polski” (…) – “Podważamy cały [obecny] mechanizm gospodarczy i chcemy go zakończyć”.
Nawet o swojej roli w państwie:
- “Czasami moja rola jest porównywana do roli pierwszego sekretarza w czasach komunizmu. Ale pierwszy sekretarz miał ogromny budynek, z setkami pracowników…”
Niestety, w takim kontekście z trudem przyjdzie nam z optymizmem patrzeć na to, co Polsce może przynieść Nowy 2017 Rok, nie tylko w polityce, ale na przykład także w gospodarce. Zawsze bowiem chcielibyśmy, by było lepiej, a może być jeszcze gorzej!
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego