Gale wręczenia odznaczeń państwowych to wydarzenia, które zazwyczaj przebiegają według wszystkim doskonale znanego scenariusza. Tym razem było jednak inaczej. Gdy minister już trzymał w ręku dyplom potwierdzający wręczenie odznaczenia zobaczył, czyj podpis na nim widnieje. Z jego twarzy zniknął uśmiech. Dygnitarz zamarł w bezruchu, a za nim cała sala. Nastała cisza… Po chwili, bez słowa wyjaśnienia zszedł ze sceny i usiadł na swoim miejscu. Konferansjerzy, organizatorzy, zaproszeni goście – a przede wszystkim niedoszły odznaczony – nikt nie był w stanie zrozumieć, co się wydarzyło… Zapadła pełna konsternacja. Dopiero później poznaliśmy powód, dla którego wręczający przedstawiciel rządu Prawa i Sprawiedliwości nagle zszedł ze sceny. Okazało się, że na dyplomie widniał podpis ministra poprzedniego rządu, a nie… ministra PiS!
Pamiętam, jak prezydent Bronisław Komorowski wręczał ordery nadane przez swojego poprzednika, czy ministrowie rządu PO-PSL wręczali medale, które nadali ich poprzednicy, ministrowie z PiS. Podobnie dzieje się w samorządzie. Wójt, burmistrz czy prezydent, także starosta czy marszałek, często wręczają wyróżnienia nadane przez swoich poprzedników z zupełnie innej opcji politycznej. Wszak zdarzają się przypadki losowe. Gdy realizowana jest dana uroczystość okazuje się, że ktoś z uhonorowanych jest akurat za granicą, bądź zachorował i leży w szpitalu, albo zawiadomienie o gali wręczenia nagród przyszło za późno i kalendarz nie pozwolił wziąć w niej udziału. Ustanowione wyróżnienie wręcza się więc w kolejnym roku, ba niekiedy i w następnych latach.
„Normalka”. Sam wielokrotnie jako wiceminister, wręczałem odznaczenia nadane przez poprzedniego ministra gospodarki z rządu PiS. Nigdy mnie, i zapewne innym osobom z rządu PO-PSL, nie przychodziło jednak do głowy, aby odmówić zasłużonemu obywatelowi uhonorowania tylko dlatego, że zostało nadane przez przedstawiciela innego rządu. Przede wszystkim dlatego, że ludzie działają, i to przez całe lata, zawodowo albo społecznie, nie dla danej opcji politycznej, ale dla swojej małej ojczyzny, czy dla Polski. Kraj natomiast nie jest własnością żadnej partii, a instytucje publiczne charakteryzować powinna apartyjność. Tego wymaga fundamentalna zasada ciągłości państwa. Ludzie się zmieniają, a państwo trwa!
Dzisiaj jednak jest inaczej. Podważa się autorytety osób, które nie wywodzą się z korzeni obecnie rządzącego PiS. Zmienia się historię i jej bohaterów. Przemalowuje nazwy ulic, kwestionuje pomniki. Z niedalekiej przeszłości gumkuje się już nie tylko Lecha Wałęsę, ale i wielu innych wybitnych Polaków… Pozostałych dzieli się na naszych i nie naszych, rozłupując przy okazji państwo na dwa. Na to dzisiejsze, swoje, i na to wczorajsze, obce! Co to za proces?! Demokratyczna zmiana w sztafecie władzy, czy jednak próba zniszczenia wszystkiego, przekreślenia historycznej ciągłości państwa i budowa zupełnie nowego? Jeśli to drugie, to co ze społeczeństwem? Wszak prawie czterdziestomilionowego narodu nie da się wymienić na inny!… Czy więc większość Polaków ma zostać potraktowana jako wrogowie?!
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego
www.facebook.com/PoselSzejnfeld/
#WolneSądyWolneWyboryWolnaPolska #PolskaWUE #Zostajemy #PolacyZaUE #PolesForEU #Artykuł7 #Zle2Lata #MyChcemyUnii #RacjonalnaPolska #GorszySort #Wolność #Demokracja #Przedsiębiorczość #Gospodarka #PlatformaObywatelska #PO #Wielkopolska #ParlamentEuropejski #EPP #EPL #WolnePaństwo #WolneSądy #WolneWybory #Solidarność #NSZZSolidarność #Polska #Europa #AdamSzejnfeld #LechWałęsa #Wałęsa #PrezydetWałęsa #Wielkopolska