Wielka Wojna powoli dobiegała końca. Było jasne, że ten najkrwawszy konflikt w dotychczasowych dziejach ludzkości całkowicie zmieni mapę Europy. Dla naszych rodaków, którzy 100 lat temu czekali z napięciem na moment ogłoszenia niepodległości Rzeczypospolitej, był to niezwykle trudny czas. Radość związana z uwolnieniem się spod niewoli mieszała się bowiem z uzasadnionymi obawami o to, jakim rzeczywiście krajem będzie Polska odbudowana na gruzach trzech zaborów…
Dzisiaj znajdujemy się w zupełnie innym momencie historii. A mimo to fundamentalne pytania dotyczące naszego kraju same cisną się na usta. Sytuacja ta nie jest na szczęście spowodowana zawieruchą wojenną, lecz politycznym trzęsieniem ziemi związanym z dojściem do władzy partii Jarosława Kaczyńskiego. Niecałe trzy lata rządów Prawa i Sprawiedliwości sprawiły, że wśród rzeszy Polaków pojawiły się poważne wątpliwości, czy to, co zostało zapisane w Konstytucji RP ma odzwierciedlenie w otaczającej nas rzeczywistości. Czy aby na pewno Polska należy do ogółu obywateli bez względu na ich wiek, pochodzenie, wyznanie, poglądy, przynależność do organizacji pozarządowych, w tym partii politycznych? Czy jest krajem nowoczesnym, w którym każdy cieszy się pełnią praw obywatelskich, a władze wybrane w demokratycznych wyborach służą społeczeństwu i państwu? Czy może jednak – jak w zamierzchłych czasach, albo w afrykańskich „republikach” na czele z mniej lub bardziej krwawymi dyktatorami – Polska to własność całkowicie należąca do tych, którzy weszli w jej posiadanie? Mogą więc robić co chcą, a reszta ma siedzieć cicho!
Trudno pozbyć się wrażenia, że Polska to kraj, który przed trzema laty został podbity przez obcych i stał się terytorium okupowanym, bezwzględnie wyzyskiwanym i zawłaszczanym przez tych, którzy znaleźli się u władzy. Ba! To odczucie potęgowane jest przez fakt, że przez ostatnie tygodnie poprzedzające wybory samorządowe kolejni przedstawiciele partii rządzącej w swoich deklaracjach jasno dawali wszystkim do zrozumienia: jesteście albo z nami, i w tedy pieniądze na mosty i drogi będą, albo jesteście przeciwko nam i kasy nie będzie! To groźba skierowana wobec przeciwników w Warszawie, ale musi być podobnie odczytana wobec tych wszystkich obywateli, którzy w miastach i miasteczkach, w powiatach i w województwach odważą się nie zagłosować na kandydatów Prawa i Sprawiedliwości. Nie będzie zmiłuj dla samorządów, które będą wojowały z rządem, które będą „warczały” na rząd. A samorząd to przecież nie abstrakcyjne pojęcie z politycznej retoryki, lecz realni ludzie, mieszkańcy, obywatele, którzy przecież nie chcą, by miejsce, w którym żyją, mieszkają i pracują stało się ofiarą zemsty tego czy innego rządu! Przynajmniej dopóty, dopóki żyją w demokratycznym państwie, które jest ich ojczyzną!
Na prawdę trudno o większą perfidię ze strony partii, które w swojej nazwie ma słowa „prawo” i „sprawiedliwość”. To podejście na zasadzie „dziel i rządź” jest tym bardziej zdumiewające, że niespotykane w dotychczasowej historii Polski (może z wyjątkiem zaborów i okupacji), jak i w państwach cywilizowanej Europy! Najbliższe wybory, jak się więc wydaje, będą rozstrzygały nie tylko, o tym czy Polska będzie demokratycznym państwem prawnym, w którym obywatele są równi bez względu na jakiekolwiek kryteria, a każda gmina, powiat czy województwo ma szansę realizować przy wsparciu rządu centralnego najlepsze projekty na rzecz lokalnej społeczności, czy też nasz kraj zacznie coraz bardziej przypominać podbitą przez okupantów krainę…
Adam Szejnfeld
Poseł do Parlamentu Europejskiego
www.facebook.com/PoselSzejnfeld/
#Wybory #WyborySamorządowe #WolneWybory #Samorząd #Praworządność #Demokracja #Wolność #Państwo #Polityka #Odpowiedzialność #Szacunek #układPiS #Zle3Lata #RacjonalnaPolska #GorszySort #Bruksela #ParlamentEuropejski #EPP #EPL #PlatformaObywatelska #PO #AdamSzejnfeld #PE #EPL #EPP #Polska #Europa #Wielkopolska